Rok ze Słomkowymi – One Piece Clockwork Island Adventure

One Piece Clockwork Island Adventure to przykład dobrego sequela

Luty chyli się ku końcowi, więc czas przybliżyć wam kolejną niekanoniczną przygodę Słomkowych. Tym razem przyjrzymy się bliżej One Piece Clockwork Island Adventure. Już na starcie mogę powiedzieć, że jeśli nie przypadł wam do gustu pierwszy film kinowy, to mam wrażenie, że omawiana produkcja jest właśnie dla was. Ale od początku.

One Piece Clockwork Island Adventure

One Piece Clockwork Island Adventure na osi czasu całej serii znajduje się po dołączeniu Sanjiego do załogi, a przed trafieniem na Grand Line. Osobiście już to jest dla mnie dużym plusem. Moim zdaniem brak lubianego kucharza w poprzednim filmie wpływał negatywnie na relacje naszej ekipy. Jeśli natomiast interesuje was historia, to całość rozpoczyna się z wysokiego C. Jesteśmy bowiem świadkami zuchwałej kradzieży Going Marry, której konsekwencją jest wyruszenie Słomkowych na tytułową Clockwork Island.

One Piece Clockwork Island Adventure

Oczywiście nie obędzie się bez pomocy osób trzecich. Tutaj te role sprawują Akisu oraz Borodo, czyli duet złodziei, którzy mają swoje własne cele na tytułowej wyspie. Jak to zwykle jednak bywa, nasza intryga ma jeszcze dodatkowe dno, ale wydaje mi się, że fani powinni sami dowiedzieć się jak potoczy się akcja ratunkowa Marry.

One Piece Clockwork Island Adventure

Muszę przyznać, że przed seansem One Piece Clockwork Island Adventure uważałem poprzedni film za bardzo dobrą produkcję. Niestety teraz muszę zmienić trochę swoją opinię, ponieważ przy omawianej produkcji, historia o poszukiwaniu skarbu pirata uznanego za zmarłego wydaje się nudna i bez polotu. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych to, co możemy zobaczyć podczas operacji odbicia Marry nie będzie wyżynami narracji, jednak tym razem akcenty zostały o wiele lepiej rozłożone.

One Piece Clockwork Island Adventure

Pomagają tutaj świetne sekwencje walk. Tak jak poprzednio jedynie Zoro oraz Luffy mieli szansę zabłysnąć, tak tutaj wszyscy Słomkowi mają swoje pięć minut. Ogólnie wszystkie sceny walk moim zdaniem mają w sobie tą magię One Piece’a, gdzie niby wiemy, że bohaterowie wgniotą przeciwników w ziemię, ale i tak z fascynacją patrzymy na całe widowisko.

One Piece Clockwork Island Adventure

Tym sposobem, możemy płynnie zahaczyć o temat animacji. Nie uświadczymy już tutaj ręcznie tworzonych klatek tak jak w pierwszym filmie. Moim zdaniem jednak nie jest to żaden problem. One Piece Clockwork Island Adventure wygląda bardzo dobrze, pomimo upływu lat. Osobiście jestem fanem starszych przygód Słomkowych, ponieważ mają one w sobie jakąś nieopisaną magię, która sprawia, że pomimo 20 lat na karku nadal potrafią zachwycać od strony wizualnej.

One Piece Clockwork Island Adventure

To samo tyczy się oprawy dźwiękowej. Jeśli jesteście fanami przygód Słomkowych Kapeluszy, to wiecie, że bardzo często wiele scen nie miałoby takiego wydźwięku bez odpowiedniego podkładu muzycznego. W opisywanym filmie ta tradycja jest żywa i złego słowa nie mogę powiedzieć na temat pracy ludzi odpowiedzialnych za dźwięk.

One Piece Clockwork Island Adventure

Żeby jednak nie było, że cały czas słodzę Clockwork Island Adventure, to znalazło się tu również kilka mniejszych niedociągnięć. Chyba największym z nich jest nasz główny antagonista. Jego charakter można byłoby opisać na serwetce ze stacji benzynowej i jeszcze zostałoby nam dużo miejsca na napisanie czegoś lepszego. Ogólnie rzecz biorąc, to samo można powiedzieć o jego pomagierach. Pomimo tego, że ich design oraz moce są całkiem różnorodne, to ich charaktery oraz głębia nie należą do najlepszych. Podczas historii mamy również plot-twist dotyczący jednej postaci. Szczerze mówiąc, nie jest on zły, jednak jeśli oglądaliście w swoim życiu jakikolwiek film, to w przeciągu 25 do 30 minut rozgryziecie go bez trudu.

One Piece Clockwork Island Adventure

Pomimo tych wad, One Piece Clockwork Island Adventure, przebija swojego poprzednika o kilka długości. Jest to świetnie skrojony film, który dzięki obecności Sanjiego, o wiele większej stawce dla naszych bohaterów oraz ogólnemu prowadzeniu akcji, sprawdzi się idealnie jako rzecz do obejrzenia w weekend bądź po ciężkim dniu. Jednym słowem, warto dać tej produkcji szansę.

Mateusz Papis
Mateusz Papis

Od 17 lat zagorzały fan popkultury. Swoją przygodę rozpocząłem od automatu z nieśmiertelnym Tekkenem 3, który sprawił, że bijatyki mają specjalne miejsce w moim sercu. Fan gier, Gundamów, Japonii oraz wszystkiego co nosi znamiona kultury popularnej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *