Po latach: Resident Evil Vendetta

Akcja w Resident Evil Vendetta odpala piąty bieg

Dotarliśmy do końca odliczania. Infinite Darkness już praktycznie puka do naszych drzwi, więc czas zobaczyć co tam słychać u Resident Evil Vendetta. Uwaga! Jeśli jesteście fanami klasycznych odsłon z numerkami od 1 do 3, to już teraz mogę wam powiedzieć, że to nie jest droga, którą chcecie podążać dalej. Jeśli jednak lubicie styl znany z części od 4 do 6, to czym prędzej zapnijcie pasy ponieważ zaraz rozpoczniemy istną jazdę bez trzymanki. Mam nadzieję, że jesteście gotowi.

Resident Evil Vendetta

Leon i Chris w jednym filmie grali

Resident Evil Vendetta jest trzecim filmem CGI, który jest ściśle związany z growym kanonem. Znowu głównym bohaterem jest Leon S. Kennedy, jednak teraz do drużyny dołącza również inny kultowy bohater czyli Chris Redfield. Ponownie wracamy do Stanów Zjednoczonych, gdzie tym razem zagrożeniem jest wirus, który sprawia, że ludzie ponownie zamieniają się w żywe trupy. Jednym słowem klisza, która w tej serii została już tak zajechana, że na nikim nie zrobi absolutnie żadnego wrażenia. Za całym tym szaleństwem stoi Glenn Arias, który w całym tym chaosie upatruje zemsty na całym gatunku ludzkim. Znowu więc będziemy obserwowali jak Leon oraz Chris po raz kolejny będą starali się powstrzymać szaleńca i uratować miliony istnień.

Resident Evil Vendetta

Jak już widać po samym opisie, znowu mamy do czynienia z fabułą, która nie zaskoczy nikogo, kto zna serię od lat, ale ponownie całość jest przyjemna do obejrzenia, zwłaszcza gdy jesteście fanami cyklu. Z dodatkowych ciekawostek warto dodać, że akcja filmu rozgrywa się pomiędzy Resident Evil 6 oraz 7. Jedynym zgrzytem, który obecnie mam w związku z takim uplasowaniem Vendetty jest fakt, że tutejszy Chris wyglądem bardziej przypomina swój występ w RE6 niż RE7, co trochę burzy cały timeline. Poza tym jednak od strony fabuły nie jest wybitnie, ale tragicznie też nie jest.

Tym, co rzuca się bardziej oczy, jest obecność trzeciej kultowej postaci czyli Rebbeci Chambers. Tutaj niestety mam bardzo duży problem. Nie chodzi mi jednak o obecność samej bohaterki, tylko fakt, jak została potraktowana przez scenarzystów. Kiedy Leon i Chris dostają raz za razem świetne (i jednocześnie durne) sceny, tak Rebbeca ma może jedną, maksymalnie dwie, a przez resztę filmu jest tzw. „damą w opałach”. Boli to głównie przez fakt, że pamiętając jej wyczyny z Resident Evil Zero, fani na pewno oczekiwali na więcej. Jedynym mrugnięciem do sympatyków Chambers jest fakt, że w większość scen nosi ona kolory, nawiązujące do jej występu w odsłonie z numerkiem Zero właśnie.

Wspomniałem jednak, że Leon i Chris otrzymują swoje „momenty”. Podczas opisywania Damnation pisałem o tym, że pierwsze 20 minut filmu klimatem przypomina stare odsłony cyklu. Tutaj ten czas został zredukowany do 15 minut. Początek w rezydencji może wielu fanom przywołać wspomnienia ze starszymi odsłonami, jednak tuż po tym akcja wrzuca piąty bieg i coraz bliżej jesteśmy szalonej akcji niż powolnego klimatu.

Resident Evil Vendetta

Osobiście nie mam z tym problemu, ponieważ dzięki temu podejściu otrzymaliśmy między innymi przekombinowaną sekwencję walki na autostradzie, gdzie przeciwko sobie stanęli Leon na motorze oraz zmutowane psy. Tak naprawdę od połowy film puszcza jakiekolwiek hamulce, czego kulminacją jest scena na korytarzu, gdzie nasi bohaterowie uskuteczniają pokaz sztuki walki pod tytułem „gun-fun”. Z jednej strony chciałbym móc się gniewać na twórców, że tak mocno upodobnili Resident Evil Vendetta, do najgłupszych i najbardziej rozbuchanych scen z szóstki, jednak każda sekunda akcji sprawia, że jestem w stanie oglądać te momenty z wypiekami na twarzy raz po raz.

Niestety muszę na chwilę zejść z mojego hurra optymizmu i wspomnieć jeszcze o czymś, co zalicza się do aspektu fabularnego: o charakterach naszych głównych bohaterów. Jeśli graliście w Resident Evil 6, to zapewne pamiętacie, że tam Chris miał tzw. „moment słabości” (nie jest to dziwne, po tylu latach walki z nieumarłymi i szalonymi ludźmi). W Resident Evil Vendetta taki sam moment słabości ma nasz Leon, a Chris zachowuje się jakby totalnie nie rozumiał w jakim stanie może być człowiek, który od swojego pierwszego dnia pracy (Resident Evil 2 – pamiętamy) musi również prowadzić walkę, która może wydawać się z boku czymś, co przypomina chory dzień świstaka. Tym, co jednak jeszcze bardziej dobija w tej sytuacji, jest fakt, że po chwili Leon jakby zmienia swoje nastawienie o 180 stopni, co może dawać nam podstawy do tego by przypuszczać, że twórcy nie mieli pomysłu jak zgrabniej poprowadzić ten motyw.

Resident Evil Vendetta

Grafika, która może zachwycić

Rozpisałem się mocno o aspektach fabularnych, jednak jest to o wiele łatwiejsze w omawianej produkcji niż oryginalne opisanie tego co widzimy na ekranie. Z racji tego, że Resident Evil Vendetta miało swoją premierę w 2017 roku, to całość nie zdążyła się zbyt mocno zestarzeć. Dlatego więc z pełną świadomością mogę powiedzieć, że film w 2021 roku nadal potrafi zrobić ogromne wrażenie, pod względem oprawy graficznej i nie mogę się zbytnio do niczego przyczepić. Na plus natomiast można dodać, że Vendetta wydaje mi się być najbardziej dynamicznym filmem z całej trylogii. Jest to zapewne związane z dużą ilością akcji, jednak mam wrażenie, że praca kamery oraz ogólne tempo sprawiają, że półtorej godziny bardzo szybko mija, a my nawet nie wiemy kiedy to nastąpiło.

Resident Evil Vendetta

Z racji tego, że w dwóch poprzednich tekstach poświęciłem dużo uwagi na wystąpienia aktorów głosowych, to tutaj również nie mogę sobie odpuścić tego segmentu. Znowu na pierwszym miejscu pod względem wystąpienia plasuje się Matthew Mercer w roli Leona. Osobiście odnoszę wrażenie, że w całej historii Resident Evil jest to jeden z lepiej osadzonych aktorów.

Kevin Dorman w roli Chrisa w mojej ocenie jest po prostu okej. Sam bardziej w roli asa BSAA wolałem Rogera Craiga Smitha, jednak nie mogę powiedzieć, że obecny odtwórca zniszczył jakoś omawianą postać. Erin Cahill stara się tchnąć natomiast życie w Rebbecę, jednak tutaj wracamy do mojego zarzutu z początku tekstu – zbyt mało czasu dla Pani Profesor skutkuje brakiem dużej ilości scen, w których aktora mogłaby rozwinąć skrzydła.

Co do reszty obsady, to mogę powiedzieć, że tym razem poziom jest o wiele bardziej wyrównany niż w Damnation i nieważne czy widzimy pierwszy czy drugi plan, to każdy aktor daje z siebie na tyle dużo, że możemy uwierzyć w prawdziwość tych postaci.

Resident Evil Vendetta

Jak więc widzicie Vendetta, pomimo tego, że przez wielu nazywana najgorszym filmem CGI związanym z uniwersum Resident Evil, może się podobać. Oczywiście tak samo jak przy poprzednim tekście muszę zaznaczyć, że wyjadacze marki będą mieli problem z tą odsłoną ponieważ stawia ona akcenty w pierwszej kolejności na akcję, a dopiero później rzuca raz na jakiś czas bardziej klimatycznymi momentami. Ja osobiście oglądając jeszcze raz ten film bawiłem się świetnie, pomimo głupot logicznych oraz zaginania fizyki. Jednym słowem warto dać temu filmowi szansę.

Mateusz Papis
Mateusz Papis

Od 17 lat zagorzały fan popkultury. Swoją przygodę rozpocząłem od automatu z nieśmiertelnym Tekkenem 3, który sprawił, że bijatyki mają specjalne miejsce w moim sercu. Fan gier, Gundamów, Japonii oraz wszystkiego co nosi znamiona kultury popularnej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *