Recenzja Modelu: High Grade OZ-06MS LEO

Czasami każdy z nas musi się zatrzymać i złożyć jakiegoś LEO

Jeśli śledzicie moje opinie na temat Gunpla, to wiecie na pewno, że najczęściej na warsztat biorę flagowe modele z danych serii. Jednak nie samymi głównymi jednostkami człowiek żyje i raz na jakiś czas warto przyjrzeć się mechom, których zadanie jest dosyć proste – zostać zniszczonym podczas walki w ilościach hurtowych. Tym razem cofniemy się nieco w przeszłość i zobaczymy jak radzi sobie bazowa jednostka z serii Mobile Suit Gundam Wing. Przed wami OZ-06MS LEO.

Leo

Rys historyczny bez pazura

Tym z was, którzy mieli styczność z telewizją Hyper, opisywany dzisiaj model nie będzie obcy. Jest to bowiem typowa jednostka z kategorii „mięsa armatniego”. Chyba największą historyczną ciekawostką jeśli chodzi o LEO, jest fakt, że ten konkretny mech powstał na bazie lubianego przez wielu fanów Tallgeese’a. Poza oczywistymi zmianami w wyglądzie, najważniejszą różnicą względem swojego protoplasty był fakt, że za sterami omawianej jednostki mogli usiąść zwykli piloci. Poza tym jednak mamy tutaj do czynienia z najzwyklejszą maszyną, która była produkowana w hurtowych ilościach i na jej bazie powstały różnorakie wersje przystosowane do różnorodnych zastosowań.

Leo

Jak więc widzicie, w świecie MSG Wing LEO nie mógł pochwalić się bogatą historią bądź oryginalną drogą użycia. Wrażenie, że obcujemy z czymś co w anime było masowej produkcji mechem jest bardzo silnie odczuwalne po otwarciu pudełka z modelem. W środku znajdujemy bowiem ledwie 5 wyprasek z częściami, brak jakichkolwiek naklejek, oraz instrukcję, która jest chyba jedną z krótszych jakie przyszło mi czytać jeśli chodzi o Gunpla. Pomimo tego, że całość nie wygląda zbyt oszałamiająco, to Bandai obiecuje nam na pudełku, że opisywany model należy do linii Gunpla Evolution Project. W dużym skrócie, na to określenie załapały się modele, które miały wprowadzać widoczne zmiany w jakości konkretnych skali.

Leo

Może was pewnie dziwić, że taki model jak LEO załapał się na ten zaszczyt jednak w tym szaleństwie jest metoda. Mamy tutaj powiem do czynienia z konstrukcją, której głównym zadaniem jest dostarczanie czystej radości ze składania. Dzięki swojej prostej konstrukcji, intuicyjnemu procesowi budowy i niskiej cenie, możecie w krótkim czasie stać się szczęśliwymi posiadaczami małej armii, która uatrakcyjni waszą półkę, zwłaszcza jeśli macie już inne, bardziej „ważne” jednostki z serii Wing.

Pomimo tego, że nie mamy zbyt wielu części w pudełku, to i tak warto się pochylić nad zakresami ruchów jakie prezentuje LEO.

  • Głowa:
Leo

Zaczynając jak zawsze od góry mamy głowę. Tutaj nie będę owijać w bawełnę – jest to najgorszy element modelu jeśli chodzi o zakres ruchów. Tak naprawdę mamy tutaj do czynienia z praktycznie nieruchomą konstrukcją, której głównym atutem jest fakt, że ładnie wygląda i tylko tyle.

  • Tors:

Na szczęście schodząc w dół możemy zacząć chwalić omawiany model. Mamy tutaj dostęp do pełnego zakresu ruchów, do przodu, do tyłu oraz w lewo i prawo. Tak naprawdę jeśli będziemy dobrze operować torsem, to bez większego problemu może ustawić nasz model w odpowiadającej nam pozycji.

  • Ramiona:

Co tu  dużo mówić, jest dobrze. Mamy zadowalający zakres zgięcia w łokciu, możliwość obrotu całego ramienia o 360 stopni oraz prostą dłoń, którą również możemy poruszać w różne strony za sprawą stawu kulkowego. Niestety fani bardziej ekspresyjnych dłoni będą musieli obejść się smakiem ponieważ w zestawie otrzymujemy tylko prostą parę rąk, które umożliwiają utrzymanie uzbrojenia naszego LEO i nic poza tym.

  • Talia:

Z racji tego, że prezentowana jednostka nie należy do zbyt skomplikowanych, to w talii nie uświadczymy żadnych fikuśnych elementów uzbrojenia. Dzięki temu możemy bez problemu poruszać nogami do przodu oraz do tyłu. Jednym minusem jest fakt, że przez obecność dwóch silników z tyłu nie będziemy mogli wygiąć nogi w tył do końca. Pomimo tego jednak LEO pozytywnie zaskakuje w tym aspekcie nawet bardziej skomplikowanych kolegów.

  • Nogi:

Tutaj mógłbym tak naprawdę przepisać prawie cały akapit związany z ramionami. Posiadamy tutaj satysfakcjonujące punkty zgięcia, które ułatwią nam ustawienie modelu w wielu dynamicznych pozach. Dodatkowo brak ograniczeń w talii sprawia, że LEO bez problemu może wykonać szpagat, co tylko pokazuje, jak dobre zakresy ruchów ma ten model.

Dodatki, które niczego nie urywają

Jak więc widzicie, nasz mech może pochwalić się bardzo dobrą artykulacją, pomimo tego, że nie mówimy tu o modelu z wyższej półki. Niestety jednak, jeśli jesteście fanami dodatkowych akcesoriów, to tutaj srogo się zawiedziecie. Tak naprawdę poza tarczą, karabinem oraz dwoma beam saberami nie dostajemy absolutnie nic. Oczywiście ma to na celu ograniczenie kosztów związanych z modelem, oraz zachęcenie fanów do zaopatrzenia się w opcjonalne elementy wyposażenia. Tak naprawdę, z opisywanego arsenału najbardziej mogę pochwalić karabin, ponieważ nie są to dwa połączone kawałki plastiku bez krzty detali. Otrzymujemy bowiem broń, która nawet z bliska prezentuje się wyjątkowo dobrze jak na taką półkę cenową. Reszta wyposażenia to natomiast klasyka, którą widzieliśmy tyle razy, że nie warto zaprzątać nimi swojej głowy.

Leo

Pomimo tego, że z całości tekstu można dojść do wniosku, że mamy do czynienia z modelem co najwyżej przeciętnym, to moim zdaniem jednak warto dać LEO szansę. Adnotacja Gunpla Evolution Project nie jest tutaj na wyrost, ponieważ w cenie bardzo taniego modelu otrzymaliśmy pozycję, która oferuje nam bardzo dobry zakres ruchu (w większości miejsc) oraz intuicyjny proces składania, mogący być furtką dla ludzi, którzy dopiero próbują swoich sił w hobby jakim jest gunpla. Tak naprawdę mogę polecić ten model każdemu, nieważne czy masz za sobą już wiele złożonych mechów czy dopiero zaczynasz. Tutaj otrzymujemy całkiem przyjemny punkt wyjścia do autorskich modyfikacji bądź możliwość poznania czym jest to cudowne hobby jakim jest gunpla.

Model pochodzi z dystrybucji Gundam Polska

Mateusz Papis
Mateusz Papis

Od 17 lat zagorzały fan popkultury. Swoją przygodę rozpocząłem od automatu z nieśmiertelnym Tekkenem 3, który sprawił, że bijatyki mają specjalne miejsce w moim sercu. Fan gier, Gundamów, Japonii oraz wszystkiego co nosi znamiona kultury popularnej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *